środa, 26 marca 2014

Przygody Aurelii-rozdział 1



Hi F-designers!
Postanowilan pisać rozdziały coś jak przygody Lilla Lou. Pobieracie to jako obraz, ale możecie swobodnie go przybliżać i czytać. Oto on, możecie go pobrać jako obraz albo przeczytać tu. A więc, zapraszam:






Rozdział 1

Coś o moi (o mnie)
Ogólnie to wszystko było dobrze-zadań domowych niedużo, klasówek, kartkówek, sprawdzianów i testów malutko. Wszystko było OK-póki moja mama nie wpadła na pomysł, żeby posłać mnie do szkoły rysowania.
Za nic! Czy naprawdę nie mam potencjału i talentu, że muszę iść do szkoły? Mało, że już chodzę do jednej szkoły?! Najwyraźniej tak…
No cóż, więc za tydzień (Jezu, jak to krótko!) mam iść do szkoły rysowania “Madame Brasse” co oznacza “Dama stylu klasycznego”.
Tyle że u mnie w mózgu NIGDY nie zajerestrowano wyrazu taki jak “klasyka”. Nigdy nie lubiłam sukienek, herbaty, księżniczek, nie bałam się gadów i innych przemilusich stworzątek,. np. tarantule (o Boże, one są taakie słodkie!) i nigdy nie lubiłam tańca towarzyskiego-szczególnie walca wiedeńskiego (strasznie trudne kroki) i angielskiego.
Zapewne chcecie wiedzieć, jak to jest być mną.
Powiem Wam tak: nie jest łatwo. Dziewczyny w szkole traktują mnie jak wyrzutek, dlaczego? Bo pochodzę z Wielkiej Brytanii (mama Brytyjka tata Francuz), jechali razem do Polski i tak naprawdę urodziłam się jeszcze we Francji. A może w Wielkiej Brytanii-bez znaczenia. Ale wróćmy do tematu: nie darzą mnie sympatią, bo jestem flirciarą i nie noszę sukieneczek różowych jak kwiat róży, który więdnie na deszczu bo jest zbyt delikatny. Nie, ja taka nie jestem. Noszę ogólnie do szkoły dresy i luźną bluzę. Płeć damska patrzy na mnie z pogardą i wyższością, a płeć męska z szacunkiem. Chyba rozumiecie więc, dlaczego wolę chłopaków. Dżinsy lubię, legginsy też. Ale jak mamy apel w szkole, i oczywiście biała koszula, czarne spódniczki/sukieneczki, to zawsze awantura w domu gotowa. Bo wszystko na mnie za duże-bo jestem chuda, mało jem ale z wuefu najlepsza. Nie obchodzi mnie zbytnio nauka, chociaż dostaję czwórki i piątki, parę trój też się zdarzyło. Niby przeciętna dziewczyna, ale niektórzy uważają (a zwłaszcza chłopcy!) że jest we mnie coś intrygujacego. Ale mam dart, która żadna dziewczyna z naszej szkoły nie otrzymała-umiem myśleć inaczej niż inni, dostrzegam we wszystkich zalety, nawet jeżeli to jest najgorsze zło. I… mam ogromny talent do rysowania.
Jak to się zaczęło, spytacie zapewne? Niby nic, ale zaczęłam dla przyjaciółek jeszcze ze starej szkoły rysować zwierzątka. Takie bardzo realistyczne, że wyglądały jak zdjęcie. Były nimi zachwycone;chłopcy też.Potem zaczęłam brać udział w konkursach plstycznych i zawsze wygrywałam nagrody główne, zawsze stawałam na podium, inaczej mówiąc “na pudle”.78
Ja wam opowiadam historię mojego życia, a wy nie wiecie nawet jak mam na imię. Na imię mi Aurelia. Co za idiotyczne imię-do takiej roztargnionej dziewczyny imię księżniczki. Ale większość wrednych osób mówi do mnie “Hej, Ar! Słyszałaś, że teraz dziwacy są na topie?” a PARĘ miłych osób mówi do mnie albo “Aurelia” albo “Arli”, co bardziej mi odpowiada.
Obecnie, w 2014 roku, idę do gimnazjum-czyli jak się nie domyśliliście, mam 13 lat. Urodzona o 15.00 w dzień powszedni (piątek), kiedy moja kochana maman była jeszcze w pracy-workowała wtedy jako architektka, i nadal pracuje jako-tako, ale w innej firmie-płacą lepiej, mniej pracy.
Nie wiem czy zawarłam tutaj wszystkie informacje, ale na bieżąco poznajecie moją historią w kolejnych rozdziałach.
Chciałabym tylko dodać, że mam dryg do tańca nowoczesnego-czyli jestem taka zakręcona artystka. Ale ja i tak uważam, że jestem beznadziejna. Mam baaardzo niską samoocenę, bo dziewczyny z mojej klasy mi ją mésestimer (zaniżają).


Mam nadzieję że się podoba :D W tym stylu będą napisane pozostałe rozdziały. :)

Pozdrawiam,



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz na temat, prosy ci, nie spamuj. :)